Tak jak w temacie, wszystko idzie ślimaczym tępem ale posuwamy się do przodu i to nas cieszy :) Materiał na ściany zgromadzony.
Korzystając z majowego weekendu wzięliśmy się z mężem za zabezpieczanie fundametów. Mąż z bratem pomalowali fundamenty z zewnątrz, a następnego dnia ja pomalowałam je w środku a mąż położył z zewnątrz styropian i zaciągnął siatką. Dziś walczy z folią kubełkową i ma zamiar zasypać fundamenty z zewnątrz. Pojawiła się nadzieja, że w tym roku osiągniemy SSO, z ja jako optymistka mam cichutką nadzieję, że może nawe twięcej ;) Na weekendzie uzupełnię koszty.
Fundamenty sobie schną, mąż dzielnie podlewa, a my z małą mamy frajdę. Cieszy nas strasznie chodzenie po tym naszym ,,domku". Wszystko się powoli klaruje. Mąż myśli o następnych pracach, a ja jak to kobitka rozważam kolor okien. Mi nie podoba się biały, mężowi w kolorze drewna, więc ostro myślimy o graficie, szarościach, sama nie wiem. Ogladam mnóstwo inspiracji ale nie pomagaja w podjęciu decyzji, chyba trzeba zrobić wycieczkę po okolicach, chociaż moda na takie ciemne okna chyba dopiero przychodzi bo jeszcze niewiele ich ;P
Moja cierpliwość się skończyła więc wpis będzie na szybko. Ciągle mi jakieś błędy wyskakują i pisze po raz 5. Akcja fundaenty trwa od soboty czyli w sumie będzie 5 dni bo jeszcze jutro rozszolowywanie. Fachowców wynajeliśmy 2, reszta ekipy to rodzinka. Poszło 42 kubiki betonu, 35 prętów fi 12 i 50 prętów fi 6. Zbojenia troszkę ,,inne" niz w projekcie Narazie te fundamenty wydaja mi się ogromne, zajmują sporą część działki. I jak widać na zdjęciach dom jest usytułowany bardzo blisko garażu co mi sie nie podoba okrutnie ale juz za późno.
W końcu coś się dzieje Kierownik budowy wybrany i opłacony, stal na zbrojenia czeka, domek wytyczony przez geodetę Spec od fundamentów umówiony na przyszły tydzień, czyli wszystko na dobrej drodze ehh aż się buźka cieszy.